Za nami pierwsza tak długa podróż samochodem w czwórkę. Nie, nie mam drugiego dziecka. Chociaż w zasadzie traktuję ją jak dziecko, a mowa tutaj o mojej seksi kocicy mrau mrau Dusi. Tydzień przed samym wyjazdem już przeżywałam to wszystko. W głowie planowałam idealny moment wyjazdu tak, aby Lenucha większość czasu przespała i nie męczyła się tak jak my i Monsz kierowiec (o kocie nie wspominając). NIC Z MOICH PLANÓW NIE WYSZŁO. Ktoś kiedyś naopowiadał mi bajek, że tak małe dzieci przesypiają całą drogę. Wiem, że moje dziecko jest wyjątkowe, ale tutaj wcale nie musiało wybijać się na pierwszy plan. A jednak to zrobiło. Przez 6h podróży, spało może łącznie pól godziny. Pomiędzy śpiewaniem, gruchaniem i awanturą, siku, siku i kupą, trzeba pauzami na jedzenie, kiedy to Królowa w polowych warunkach jeść nie będzie... Nie było tragicznie. Chociaż przewijanie w polu nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło :D
Młoda przeżywa każde nowe miejsce, nową gębę i nowe ręce, które ją zaczepiają. Najgorzej jest wieczorami, kiedy po zaśnięciu budzi się z przeraźliwym krzykiem, który ciężko wyprzytulać.
A wiecie, co jest najpiękniejsze? To, ze w końcu moje dziecko zaczyna rozróżniać rodziców od innych członków rodziny i to przy nich czuje się najbezpieczniej, a te maślane oczka wlepione w mamusię to najcudowniejsze uczucie na świecie!
• myslovitz - chciałbym umrzeć z miłości.
• myslovitz - chciałbym umrzeć z miłości.
A jak kocica? xD My swoją zawoziliśmy do siostry na czas urlopu i podczas 10 minut w samochodzie darła się jakbyśmy obdzierali ją ze skóry, drapała i robiła zadymę. Nie wyobrażam sobie dłuższej podróży z kotełem :<
OdpowiedzUsuńNaprawdę z kotem jechaliście? Nie podrapała Was? ;D
OdpowiedzUsuńLepiej mieć urlop wypełniony po brzegi niż nudzić się jak mops.
OdpowiedzUsuńDobrze, że miło spędziliście czas :)
Śliczna jest ta Twoja Kruszynka :)
Podziwiam Cię za długa podróż, ja bym teraz chyba dostała na głowę;))Plus musielibyśmy zabrać jeszcze naszego psa z ADHD. A co do Lenki, to my mamy chyba jakieś klony. Zastanawiam się czy moja nie jest High need baby, ale tak na poważnie. Wszystko na to wskazuje. No ale te uśmiechy naszych pociech, słodkie, figlarne oczka i przepadasz na wieki;)Dlatego uwielbiam być mamą! Buziaki dla Was ! I kota też!
OdpowiedzUsuńNajczęściej tak jest, że jak się coś planuje to to nie wychodzi :D dlatego strasznie nie lubię robić planów ;) planowałam w tym roku porządnie wziąć się za siebie i jakoś nie specjalnie mi to wyszło :D
OdpowiedzUsuńKtoś kto Ci naopowiadał bajek powinien od Ciebie dostać w ucho ;)
Fajnie, że urlop Wam się udał ;) no a Lencia to się dopiero wszystkiego uczy i poznaje świat, więc nowe twarze to dla niej coś przerażającego podejrzewam i musiało dziecko odreagować. No a kto jak nie rodzice mają ją uchronić przed światem :)
dobrze, że dojechaliście szczęśliwie! :) a to wlepianie oczek na pewno jest niesamowitym uczuciem ;*
OdpowiedzUsuńOjej, niezłą mieliście podróż :) A przewijanie w polu musiało być ciekawe :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
~ mój blog ~
Prawdziwa księżniczka :)
OdpowiedzUsuńI na przypadku Lenki (kocham to imię, moja siostrzenica też takie ma *.* ) widać, że każde dziecko reaguje inaczej. ;P
OdpowiedzUsuńJa grzybobrania nie lubię ze względu na zbieranie grzybów, uwielbiam po prostu łazić po lesie dać sobie na luz, nie myśleć o tym, że jak wrócę do domu to znowu muszę się zamartwiać, że zaraz muszę iść do pracy a do mieszkania nie ma jak się wprowadzić, bo nie ma prądu. Cisza mnie uspokaja i odpręża takie właśnie grzybobranie lubię. :P
UsuńŚciskam Lenuchę mocno znad morza. Cudownie mi czyta się o tych wszystkich Waszych małych wielkich przeżyciach!
OdpowiedzUsuńKażde dziecko jest inne i inaczej reaguje na podróż.
OdpowiedzUsuńUrlopy mają to do siebie, że szybko mijają. Dobrze, że miło spędziłaś ten czas:)
Ślicznotka z tej Twojej córki :)
A ja myslama, że w slowach we czworkę chodzi o drugie dziecko. No cóż, może nie była to najwygodniejsza podróż, ale chociaż dobrze, że tragicznie też nie było.
OdpowiedzUsuńwow, moje koty nie znoszą podróży, ja nie zabieram ich nigdzie :) Ale są takie, które to akceptują, moja znajoma zawsze wszędzie jedzie z kotem, kot ma paszport i nawet samolotem lata :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że moja w aucie zawsze spała, miałam to szczęście! Albo może inaczej - jeździliśmy autem tak rzadko, że akurat nam się trafiło, że spała ;) Teraz jesteśmy na etapie robienia prawka, więc pewnie za jakiś czas młoda będzie miała częściej okazję do jazdy autem :D